Wędrówka trasą dawnej kolejki wąskotorowej – Korona Gór Polski 4/28
Na Łysicę wyruszyliśmy z miejscowości Święta Katarzyna. W słoneczny weekend, przyjeżdżając chwilę po 9 rano, zajmowaliśmy jedno z ostatnich miejsc na parkingu – warto więc przyjechać nieco wcześniej. Po krótkim spacerze z parkingu docieramy do kas Świętokrzyskiego Parku Narodowego, gdzie nabywamy bilety wstępu do Parku. Nie idziemy jednak dalej w kierunku źródełka św. Franciszka, lecz wracamy się kilka kroków i skręcamy w prawo, tuż za pomnikiem.
Wędrujemy teraz szlakiem dawnej kolejki wąskotorowej. Co jakiś czas przechodzimy przez mniejsze i większe mostki i mosty, które kiedyś służyły jako kolejowe. Wędrówce towarzyszą ustawione tu tablice informacyjne, które opisują historię kolejki, która niegdyś przebywała tą trasę. Trasa prowadzi szeroką, leśną, zacienioną ścieżką, niemalże płaską. Nasza wycieczka miała miejsce w dość wilgotny, ciepły dzień, po obu stronach drogi utrzymywała się stojąca woda, wobec czego musieliśmy się zmierzyć z latającymi tu komarami. Z tego względu polecamy spacer tym szlakiem raczej wiosną lub jesienią, kiedy owady tak bardzo nie dokuczają. Docieramy do miejsca rozwidlenia szlaków na polanie i miejsca wypoczynku z wiatą i ławami, o nazwie Słupski Weksel. W dniu naszej wizyty można było także tutaj zakupić bilety do ŚPN. Skręcamy za znakami w prawo i kontynuujemy wędrówkę szlakiem kolejki wąskotorowej. Po drodze przechodzimy przez Duży Most, który ma ok. 5 m wysokości, a przez który niegdyś przejeżdżała kolejka wąskotorowa.
Docieramy do punktu o nazwie Trójkąt, gdzie docierała kolejka wąskotorowa, a gdzie teraz znajduje się miejsce odpoczynku z wiatą oraz skrzyżowanie szlaków. Odtąd przechodzimy na szlak czarny, który doprowadzi nas do Przełęczy Św. Mikołaja. Czeka nas teraz długie na ok. 1700 m, żmudne podejście, dość wąską ścieżką przez las, w okresie deszczowym momentami dość błotniste. Do pokonania aż do przełęczy mamy 187 m przewyższenia. Po trudach wędrówki docieramy do Przełęczy Świętego Mikołaja, gdzie możemy odpocząć i zajrzeć do kapliczki, w której znajduje się figura właśnie tego dobrze znanego dzieciom świętego.
Następnie kierujemy się w stronę Łysicy, która ma dwa wierzchołki. Pierwszy z nich na naszej drodze to Skała Agaty, o wysokości 614 m n.p.m. Ruszamy z Przełęczy św. Mikołaja początkowo ścieżką niemalże płaską. Mniej więcej od połowy drugi między przełęczą a szczytem droga zaczyna wznosić się w górę i momentami stawać się bardziej kamienista. Sama skała nie znajduje się bezpośrednio przy szlaku, przy którym stoi tylko tabliczka informacyjna o tym miejscu. Minąwszy Skałę Agaty kierujemy się na drugi wierzchołek Łysicy – Łysicę właśnie. Na początek nieco schodzimy w dół, aby na koniec wspiąć się na szczyt. Na wierzchołku znajdziemy tablicę informującą nas, że znajdujemy się na szczycie Łysicy, wraz z drogowskazami i skrzyneczką z pieczątką – Łysica wszak należy do Korony Gór Polski. Obok, znajduje się krzyż, zza którego otwiera się niezbyt szeroki widok. Szczyt jest mocno kamienisty, można więc na nim poczuć charakter Gór Świętokrzyskich.
Ze szczytu Łysicy ruszamy w dół do punktu wyjścia. Czeka nas zejście momentami dość strome, wśród wielu luźnych głazów, należy więc zachować ostrożność przy schodzeniu. Mijamy liczne drewniane belki, o które zatrzymują się niektóre ze staczających się kawałków skał. Momentami przechodzimy przez ułatwienia w postaci schodów, które zostały przygotowane nad najbardziej stromymi i kamienistymi fragmentami.
Docieramy do Źródła św. Franciszka, gdzie warto po trudzie wędrówki zatrzymać się i odpocząć. Oprócz samego źródełka, znajduje się tutaj kapliczka, kilka ławek i tablica edukacyjna. To urokliwe miejsce, gdzie warto na chwilę przysiąść. Od źródełka dzieli nas już tylko kilka kroków do punktu wyjścia – zamykamy pętlę i kończymy wycieczkę.
INFORMATOR
Długość trasy: ok. 11,5 km
Suma podejść: ok. 350 m
Punkty GOT: 15
Plan:
(plan ma charakter poglądowy i schematyczny, nie stanowi dokładnego odzwierciedlenia odległości, wielkości, przebiegu granic itp.)
Dojazd:
Z Bodzentyna drogą 752 dojedziemy pod sam klasztor w miejscowości Święta Katarzyna, obok którego znajduje się parking. Jeśli jedziemy od strony Daleszyc, to najpier dojeżdżamy do miejscowości Górno, a następnie jedziemy w kierunku Bodzentyna drogą 752, aż do Świętej Katarzyny. Przy tej drodze znajduje się punkt widokowy z parkingiem i napisem Góry Świętokrzyskie, gdzie warto przystanąć.
Parking: wzdłuż drogi 752, tuż pod klasztorem – parę miejsc, bezpłatny – GPS: 50°54’07.9″N 20°52’52.0″E; więcej miejsc na parkingu klasztornym, wolne datki do skarbony w furcie klasztornej – GPS: 50°54’04.1″N 20°52’51.8″E; spory parking znajduje się także na przeciwko klasztoru – w czasie naszej wycieczki niestety był nieczynny
Gastronomia: kilka punktów gastronomicznych (kawiarnia, lodziarnia, restauracja) w miejscowości Święta Katarzyna
Koszalin – miasto, w którym można zwiedzić Zagrodę Jamneńską, przejachać się kolejką wąskotorową czy pospacerować po starym mieście. Te atrakcje zostawiliśmy na kolejną wizytę w Koszalinie, a tym razem ruszyliśmy na koszalińskie łono natury, w góry i nad jezioro.
Góra Chełmska, to właściwie spiętrzona morena czołowa, sięgająca wysokości 136,2 m n.p.m. – na tą wysokość wznosi się najwyższe wzniesienie moreny, Krzyżanka. Jest jednak wystarczająca, by nad morzem poczuć się nieco jak w górach. Zbocza pokrywa siatka szlaków, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. Z parkingu przy ul. Słupskiej udaliśmy się najpierw na szczyt Krzyżanki, co można uczynić albo wchodząc przez bramę po prawej od parkingu, a następnie skręcając na długie schody prowadzące w górę, albo wejść w leśne alejki za parkingiem i kierując się drogowskazami wskazującymi na wieżę widokową dojść na szczyt. Znajduje się tutaj ładne, malutkie Sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej i wieża widokowa. Na wieżę warto się wspiąć, by zobaczyć rozległą panoramę: zobaczymy stąd Bałtyk i Jezioro Jamno, a także Koszalin i okoliczne miejscowości. Jednakże trzeba przygotować się na trudną wspinaczkę, która nie nadaje się dla najmłodszych dzieci. Początkowo idziemy stromymi, kręconymi, metalowymi schodami. W około połowie wieży zmieniają się one na drewniane schodki, już nie kręcone, ale jeszcze bardziej strome. Ostatni odcinek to już właściwie drabinka, z trzema ostatnimi, bardzo nieprzyjemnymi półstopniami, pionowo w górę. Po obejrzeniu widoków na szczycie, musimy zejść tymi stromymi schodami w dół, co jest jeszcze większym wyzwaniem niż wspinaczka w górę… Wstęp na wieżę jest płatny, w 2022 r. : 3 zł za bilet ulgowy i 5 zł za bilet normalny (dzieci do lat 3 bezpłatnie, ale raczej nie poradzą sobie z samodzielnym wyjściem na górę). U stóp wieży widokowej budowane jest centrum pielgrzymkowe.
Po odwiedzeniu wieży, udajemy się na dłuższy spacer. Jest tu kilka tras do wyboru. Jedna z nich, oznaczona żółtym szlakiem, to Pętla Tatrzańska. Cała pętla ma ok. 11 km długości, lecz nie jest to do końca pętla, gdyż nie wraca w to samo miejsce – trzeba na ostatni fragment przejść na szlak niebieski, by wrócić z powrotem na Krzyżankę. Trasa jest przeważnie płaska, z niewielkimi różnicami wysokości i łagodnymi, niewielkimi podejściami. Suma przewyższeń na całej trasie wynosi ok. 200 m. Trasa wiedzie leśnymi, piaszczystymi ścieżkami, czasami słabo uczęszczana i dość mocno trawiasta, dobrze więc zastosować przed spacerem zarówno tą trasą, jak i niebieskim szlakiem, preparat odstraszający kleszcze. Co do zasady trasa wiedze lasem, lecz niewielki fragment razem ze szlakiem niebieskim wiedzie wzdłuż drogi, niestety bez pobocza.
Trasa niebieska to Szlak Porwanego Księcia – jej nazwa pochodzi od wydarzeń z XV w., kiedy to książę Bogusław X został siłą przywiedziony do Sianowa, w odwecie za to, że jego rycerze napadli i ograbili jadących przez Górę Chełmską. Szlak prowadzi od ul. Gdańskiej, przez Górę Chełmską, mijając wieżę widokową i sanktuarium. Dalej schodzi łagodnie w dół do lasu i prowadzi łagodnymi leśnymi ścieżkami, w większości szerokimi i wygodnymi szutrowymi traktami, ale częściowo trawiastymi, mocniej zarośniętymi dróżkami. W końcu dociera do połączenia ze szlakiem żółtym, na który można przejść, aby wrócić na Górę Chełmską. Niebieski szlak wiedzie natomiast dalej, przez las, pośród stawów i przez tereny bagienne, aż do Sianowa.
Z dziećmi warto przespacerować się także ścieżką edukacyjną Góra Chełmska, którą poprowadzono także trasę biegową Leśna Piątka. Ścieżka startuje przy leśnym parkingu przy ul. Słupskiej (jadąc od strony centrum Koszalina, miniemy najpierw po lewej parking, z którego wychodzi się na Krzyżankę z wieżą widokową, a nieco dalej, po prawej, znajduje się parking leśny z którego można ruszyć właśnie na ścieżkę edykacyjną). Na trasie ustawiono 5 interaktywnych tablic edukacyjnych (m.in. prezentujące różne budki dla ptaków, czy wymagające dopasowania w odpowiednie miejsca mieszkańców lasu) oraz miejsca odpoczynku. Cała trasa ma ok. 2 km długości.
Przez Górę Chełmską przebiega jeszcze kilka innych szlaków, m.in. Droga Św. Jakuba, zielony szlak Kamieni Granicznych czy czerwony im. Józefa Chrząszczyńskiego, a także ścieżki spacerowe, błękitna, różowa czy limonkowa. Mapę większości szlaków przecinających Górę Chełmską można znaleźć na stronie internetowej Koszalina.
wycieczka statkiem „julek” po jeziorze jamno
Po górskich wędrówkach warto udać się nad wodę. Ulicą Promową jedziemy aż do koszalińskiej mariny nad jeziorem Jamno. Tutaj w okresie letnim mamy okazję przypłynąć się na drugą stronę jeziora, do Unieścia lub do Mielna, nowiutkim statkiem (z 2021) należącym do MZK Koszalin. Ten „pływający autobus” może zabrać na pokład 110 pasażerów, a także rowery. Podczas rejsu, który trwa 20 minut, jeżeli płyniemy do Unieścia lub 30 minut, gdy wybieramy trasę do Mielna, możemy posłuchać kilku ciekawostek o Koszalinie, statku czy jeziorze, a także zakupić drobne pamiątki.
Statek kursuje kilka razy w ciągu dnia, można popłynąć tam i z powrotem, albo też popłynąć do Mielna i przejść mierzeją do Unieścia, tam wsiadając na statek w drogę powrotną (lub odwrotnie) – pamiętając, aby sprawdzić godzinę rejsu powrotnego. Bilet jednorazowy normalny kosztuje 6,40 zł, ulgowy 3,20 zł. Można też zakupić bilet 120 minutowy za 9 zł normalny i 4,50 zł ulgowy, albo 24-godzinny za 18 zł normalny i 9 zł ulgowy. Aktualny rozkład rejsów znajdziecie tutaj.
Czy wiesz, że…
Nazwa statku Julek pochodzi od nazwy skrzatów – julków, które według jamneńskich podań mieszkały w okolicy, pomagając ludziom dobrym, ubogim i nieszczęśliwym, dzieląc się z nimi mlekiem i chlebem. Przy marinie koszalińskiej można zobaczyć rzeźbą skrzata julka, trzymającego bochenek chleba.
(opis trasy spacerowej betonowymi płytami na średni grojec jest dostępny tutaj)
Tym razem wycieczka na wzgórze w samym sercu Żywca – Grojec. A właściwie trzy Grojce: Mały Grojec, Średni Grojec i Grojec (612 m n.p.m.) właściwy, bo wzgórze to ma trzy wierzchołki. Ruszamy do Żywca, żeby ze szlaku, który do żadnego Beskidu nie należy, zobaczyć piękne panoramy Beskidu Żywieckiego, Beskidu Śląskiego i Beskidu Małego, a także Beskidu Makowskiego.
Ruszamy z parkingu przy Amfiteatrze pod Grojcem. Wejście na żółty szlak jest nieco ukryte, znajduje się nieco za małą, plenerową sceną przy parkingu. Nas mapa źle pokierowała i przypadkowo odkryliśmy inne wejście na Grojec, poza szlakiem turystycznym, ale o tym później. Na internetowych mapach czasami szlak zaznaczony jest przez pobliski stok narciarski, który jest terenem prywatnym, ale tak naprawdę biegnie przez las, przez Mały Grojec, na który warto się wspiąć ze względu na widoki. Pierwszy fragment szlaku dość ostro biegnie pod górę. Szybko zdobywamy wysokość i już po kilkunastu minutach jesteśmy na Małym Grojcu, zwanym inaczej Księżym Grojcem. Parę kroków po wyjściu z lasu skręcamy ostro w lewo (uwaga, znak szlaku znajduje się na maleńkim betonowym słupku), docieramy do zbocza, z którego rozciąga się piękny widok na Średni Grojec i Grojec, wstęgę Soły oraz Beskid Śląski, w tym Skrzyczne. Idziemy dalej, w stronę Średniego Grojca.
Teraz szlak jest łagodniejszy, idziemy wśród łąk i pól w stronę Średniego Grojca. Najpierw mijamy po lewej stok, przez który według niektórych map ma prowadzić szlak, następnie idziemy polną drogą – trzymajmy się jej cały czas, ponieważ tutaj nie ma oznaczeń szlaku. Co chwila obracamy się za siebie i rozglądamy się wokół, by zobaczyć za sobą widok na Jezioro Żywieckie i Beskid Mały, Beskid Żywiecki po lewej i Beskid Śląski po prawej. W końcu docieramy do szerszej drogi, skręcamy nią w prawo, do góry – stąd widać już krzyż na Średnim Grojcu. Droga ta obecnie jest w trakcie budowy, jest więc mocno błotniście w tym miejscu, a prowadzi tędy szlak Drogi Krzyżowej, o którym nieco wspomniane będzie dalej. W końcu docieramy na Średni Grojec – stąd roztaczają się najpiękniejsze widoki w trakcie całej wycieczki, lepiej już nie będzie, bo najwyższy wierzchołek Grojca otoczony jest drzewami i widok nie jest już tak imponujący. Z Kopca, bo tak też jest nazywany Średni Grojec, widzimy Jezioro Żywieckie i Beskid Mały, a także Beskid Śląski. Znajduje się tutaj krzyż, postawiony na pamiątkę wizyty Jana Pawła II w Żywcu w 1995 r. Tuż obok przygotowane jest miejsce na ognisko, otoczone kamiennymi miejscami do siedzenia.
Za miejscem na ognisko ścieżka prowadzi dalej w dół, wśród krzewów dzikich róż. Ciekawie musi tu wyglądać latem, kiedy te wszystkie krzewy kwitną, ale pewnie jest też mnóstwo owadów. Dalej ścieżka jeszcze jakiś czas obniża się, potem wypłaszcza, prowadząc po dość wilgotnym, błotnistym jesienią terenie. W końcu czeka nas ostatnie podejście na Grojec. Początkowo ścieżka jest wąska, ostro biegnąca w górę, częściowo kamienista, częściowo błotnista, a częściowo jesienią usłana liśćmi – ten odcinek nie jest zbyt wygodny, szczególnie na wycieczce z młodszymi dziećmi. Następnie ścieżka rozszerza się i nieco wypłaszcza, po kilkunastu minutach docieramy na szczyt Grojca. Dalej wędrując żółtym szlakiem można dojść do Browaru w Żywcu.
Znajduje się tutaj również krzyż, a także nadajnik. Widok z tego miejsca nie jest tak piękny, jak z Grojca Średniego, ponieważ szczyt jest zadrzewiony, jednakże można pomiędzy drzewami wypatrzyć ładne widoki.
Zgodnie z legendą, u stóp góry Grojec znajdowało się niegdyś miasteczko, którego mieszkańcy byli bardzo smutni, ponieważ nie miało ono żadnej nazwy. Pewnego razu pewien młodzieniec postanowił wyruszyć na Grojec, aby w ciszy przemyśleć, jako mogłoby się nazywać miasto. Tam spotkał płaczącą dziewczynę, siedzącą na kamieniu. Na pytanie o powód smutku, odpowiedziała, że jest nimfą leśną o imieniu Żywia, która w przeciwieństwie do swoich sióstr, nie ma żadnego miasta, którym mogłaby się opiekować. Młodzieniec bardzo się ucieszył, opowiedział jej o swoim mieście, a nimfa zgodziła się go objąć w opiekę. Gdy wrócił, powiedział mieszkańcom miasta o nowej opiekunce, a ponieważ zaczęło im się od tego czasu coraz lepiej wieść, z wdzięczności do opiekunki Żywii nadali miastu nazwę „Żywiec”.
Idąc na Grojec, kierowaliśmy się mapą, które wskazywała, że szlak biegnie przez stok narciarski za amfiteatrem. W rzeczywistości nie było tam żadnych oznaczeń żółtego szlaku, jednakże wzdłuż drogi, biegnącej za amfiteatrem pojawiły się kwadratowe znaki, ścieżki edukacyjnej, która prowadzi na Grojec. Prowadzi ona ona przez miejsca, gdzie m.in. można zobaczyć pozostałości pieca wapiennego, zarośla leszczynowe czy torfowisko wysokie. Dodatkowo, na szczyt Średniego Grojca prowadzi Droga Krzyżowa, której kapliczki rozsiane są po drodze. Wędrówka żółtym szlakiem jest jednak najkrótsza, co ma znaczenie szczególnie dla najmłodszych piechurów.
Będąc na Grojcu koniecznie zajrzyjcie do Żywca, gdzie m.in. czeka na Was piękny park ze Stajnią Miejską i Mini Zoo, czy też ścieżka wzdłuż Soły i Koszarawy prowadząca aż do Jeziora Żywieckiego. O tych atrakcjach przeczytacie tutaj.
informator
Stopień trudności: 3
Czas przejścia: ok. 2,5-3 h
Długość trasy: ok. 6 km (w obie strony)
Suma podejść: ok. 300 m
Plan:
Dojazd: Do Żywca dojeżdżamy drogą ekspresową S1 i kierujemy się na centrum. Na rondzie przy McDonald’s jedziemy prosto, a na kolejnym skręcamy w prawo (trzeba wybrać prawy pas, który poprowadzi nas na drogę 945). Kolejne rondo przejeżdżamy prosto i ok. 400 metrów za nim już można rozglądać się za miejscem parkingowym: po prawej znajduje się spora zatoka parkingowa. Na przeciwko – wejście do Parku Zamkowego od strony Mini Zoo, a po stronie parkingu, za torami – ścieżka dydaktyczna wzdłuż Koszarawy i Amfiteatr. Kto chce dojechać pod sam początek szlaku, musi jechać dalej, na rondzie wybrać pierwszy zjazd (kontynuować drogą 945), z następnie tuż za przejazdem kolejowym skręcić w prawo na most. Za mostem skręcamy w prawo w ul. Grojec, a na rozwidleniu znów trzymamy się prawej. Jedziemy do końca (uwaga na kilka progów zwalniających), aż na parking przy amfiteatrze.
Parking: przy amfiteatrze, spory, bezpłatny: 49°40’47.4″N 19°12’07.1″E; ewentualnie przy ul. Witosa, na przeciwko wejścia do Parku Zamkowego, od strony Mini-Zoo, dość spora zatoka parkingowa wzdłuż drogi, w weekendy popołudniu często zapełniona, bezpłatna: GPS: 49°40’54.0″N 19°12’08.8″E
Gastronomia: przy szlaku brak, w centrum Żywca polecamy Karczmę Żywiecką oraz lody w kawiarniach Miętówka i Gałuszka
Pamiątki:po pamiątki z Żywca najlepiej udać się na Rynek, gdzie działa Sklep Góralski, a w niedaleko od Rynku (ul. Jana III Sobieskiego) Sklep Góralski Parzenica.
Piękna dolina, po której można pospacerować drogą asfaltową, mniej tłumnie odwiedzana od sąsiedniej Doliny Zimnika
Miasto z pięknym parkiem, w którym znajdziemy m.in. mini zoo i stajnię miejską, a także pospacerujemy ścieżką edukacyjną prowadzącą wzdłuż rzeki aż do Jeziora Żywieckiego
Łatwy szlak w Beskidzie Żywieckim, który można pokonać wózkiem, rozpoczynający się w Żabnicy Skałce. W schronisku – pyszne jagodzianki!
Zapraszamy w Beskidy – opisy innych tras w Beskidach znajdziesz tutaj.
Wózkiem (trasa 1 – częściowo)/ pieszo / z nosidłami
Wiek
pieszo – 4/5 lat
Wycieczka do Chaty Grabowej to dobra wycieczka na zapoznawanie większych dzieci z górami, a przy okazji legendami i baśniami Beskidu Ślaskiego. Dotrzeć można tam jedną z dwóch tras: jedna prowadzi z Brennej i nazywana jest Bajkowym Szlakiem Utopca, druga natomiast jest to leśna dróżka ze przełęczy Salmopol w Szczyrku. Zapraszamy na beskidzkie bajanie.
O trasie nazywanej „Bajkowy Szlak Utopca” dowiedzieliśmy się w Informacji Turystycznej w Brennej, gdzie warto zajrzeć po ciekawe materiały o okolicy. Trasa zaczyna się właściwie w centrum Brennej, ale najwygodniej zostawić samochód nieco dalej, przed lub za kościołem – nie powinno być problemu z miejscami parkingowymi. Podążamy za kwadratowymi, biało-czerwonymi znakami, na początek kawałek wzdłuż głównej drogi – ul. Wyzwolenia. Po jakichś 500 m skręcamy w prawo (jest tu znak wskazujący Bajkowy Szlak Utopca) w ul. Hołcyna i przechodzimy przez most na Brennicy. Dalej trasa prowadzi nas cały czas prosto. Po jakimś czasie mijamy przystań kajakową – w lecie można wypożyczyć tu i popływać rowerkami wodnymi i kajakami. Nie są pierwszej młodości, a cena za wypożyczenie nie najniższa, w porównaniu do dużo większych akwenów, ale miejsce jest bardzo urokliwe i może posłużyć do pierwszych prób na rowerku lub w kajaku dla większych dzieci.
Kto chce podjechać samochodem jak najbliżej strefy za zakazem ruchu, gdzie wędrówka z dzieckiem będzie bezpieczniejsza lub jak najbardziej chce sobie skrócić drogę do Chaty Grabowej, może spróbować zaparkować przy przystani kajakowej lub zaraz przed znakiem zakazu ruchu, gdzie po prawej znajduje się niewielka zatoczka, w której zwyczajowo parkują samochody. Przed nami rozstaj dróg, każda droga z zakazem ruchu – chcąc dostać się na Szlak Utopca, musimy wybrać tą biegnącą bardziej na prawo, gdyż ta druga wyprowadzi nas na Kotarz.
Dalej czeka nas długa prosta asfaltem. Generalnie cały czas łagodnie wspina się pod górę, jedno podejście jest bardziej strome i żmudne, ale raczej każdy powinien dać sobie z nim radę. Po drodze mijamy tabliczki Bajkowego Szlaku Utopca. Sama postać Utopca jest chyba próbą oswojenia strasznego stwora, utopca, o którym opowiadały tutejsze legendy. Rodzice mogą zapoznać się z niezbyt przyjemnymi opowieściami ludowymi o tych potworach tutaj, żeby wiedzieć, z kim mamy do czynienia. Mimo, że legendarne utopce mają z bajkami dla dzieci mało wspólnego, to ten na szlaku jest całkiem sympatyczny, można sobie z nim nawet zrobić w centrum Brennej, niedaleko placu zabaw i amfiteatru.
Po przejściu ok. kilometra od zakazu ruchu rozglądajmy się za małą, wydeptaną ścieżką w lewo – można nią podejść do potoku Hołcyna, na którym w tym miejscu tworzy się urokliwy Dziki Wodospad.
Trasa jest spokojna, rzadko może się zdarzyć, że przejedzie tędy jakiś uprzywilejowany pojazd. Z tego powodu dzieci idące samodzielnie są w miarę bezpieczne, trzeba jednak momentami uważać, gdyż na lewo czasami otwiera się urwisko, gdy potok znajduje się na dużo niższym poziomie niż prowadząca droga.
W końcu docieramy do składu drewna – tutaj kończy się droga asfaltowa. Docieramy do końca miejsca składowania drewna, a za składem szlak skręca ostro w prawo (uwaga, nie ma oznaczenia o skręcie, znak szlaku, troszkę wypłowiały, znajduje się kilka kroków pod górę, już za zakrętem; należy pamiętać, aby przejść aż do końca składu drewna, wcześniejsze dróżki w prawo to nie odbicia szlaku). Zaraz za zakrętem znajduje się kolejna tablica dotycząca przygód Utopca. Teraz szlak poprowadzi leśną ścieżką ostro pod górę, a następnie skręci w lewo na ostatnią prostą do Chaty. Niestety, dla nas z wózkiem bliźniaczym wycieczka tu przy składzie drewna się zakończyła. Akurat szlak był całkowicie rozjeżdżony przez ciężki sprzęt do wycinki drewna, a że miesiąc był deszczowy, droga pokryta była głębokimi błotnistymi koleinami. Niestety, pod ciężarem wózek grzązł w błocie, a ścieżka była zbyt błotnista i stroma, żeby dzieci poradziły sobie przejść ją samodzielnie. Według informacji od naszej czytelniczki, przy suchej nawierzchni szlak jest tu bardzo kamienisty. Dlatego wózkowiczom odradzamy wycieczkę tą trasą. Jeśli dzieci idą samodzielnie lub w nosidłach, nie powinno być problemu z przejściem całości. Ponadto, pamiętać trzeba, że za końcem asfaltu trasa momentami jest dość kamienista.
W drodze powrotnej zajrzelismy do centrum Brennej. Jest tu miła trasa spacerowa wzdłuż Brennicy, a także kompleks sportowo rekreacyjny, w którym jest plac zabaw idealny dla najmłodszych dzieci, rzadko spotykamy place zabaw, gdzie jest tyle atrakcji dostosowanych do najmniejszych rączek i nóżek.
INFORMATOR:
Stopień trudności: 2
Czas przejścia: z centrum Brennej do Chaty Grabowej – ok. 2 h
Suma podejść: ok. 450 m
Długość trasy: 8 km
Plan:
Dojazd: Jadąc drogą ekspresową S52 wybieramy zjazd Skoczów, Wisłę i Brenną – pierwszy skręt w prawo prowadzi do restauracji, my wybieramy drugi – na Brenną. Skręcamy w lewo na wiadukt i dalej jedziemy cały czas prosto, aż do centrum Brennej (ok. 10 km)
Parking: aby wybrać się na Bajkowy Szlak Utopca, samochód można zostawić w kilku miejscach, w zależności jak bardzo chcemy skrócić trasę. Oto miejsca postojowe w kolejności od początku trasy:
Pod Urzędem Gminy Brenna – kilka miejsc, GPS: 49°43’17.9″N 18°55’01.2″E
Pod kościołem pw. Św. Jana Chrzciciela – przed kościołem, obok cukierni Bajka GPS: 49°43’17.0″N 18°55’14.9″E, lub na dużym parkingu za kościołem, GPS: 49°43’15.5″N 18°55’21.4″E
Przy przystani kajakowej, GPS: 49°42’44.4″N 18°55’39.2″E
W zatoce przed zakazem ruchu, GPS: 49°42’20.2″N 18°55’35.2″E
Gastronomia: w centrum Brennej liczne restauracje, karczmy, kawiarnie, lodziarnie, cukiernie (polecamy cukiernię Bajka, a w niej różnorakie ciasta, pyszne kołaczyki czy rogale oraz lody, m.in. o smaku „specjał Bajki”) oraz bary szybkiej obsługi; na szczycie – schronisko Chata Grabowa, opisane poniżej
Toalety: w Chacie Grabowej – bezpłatne dla klientów, dla pozostałych osób płatne
Atrakcje dla dzieci: W centrum Brennej plac zabaw, plac rekreacyjny w Parku Turystyki, inne atrakcje prywatne (m.in. mini wesołe miasteczko, Kozia Zagroda); na szlaku – tablice Bajkowego Szlaku Utopca; przy Chacie Grabowej: Ogród Bajek i plac zabaw
trasa 2: przełęcz salmopolska – chata grabowa
Nasze drugie podejście dotarcia do Chaty Grabowej to wycieczka z drugiej strony gór. Wybraliśmy się do Szczyrku, by samochodem wyjechać na Przełęcz Salmopol (Biały Krzyż). Tutaj zostawiliśmy samochód i udaliśmy się w stronę Grabowej. Przy parkingu jest mapa i drogowskaz, należy wybrać dróżkę biegnącą w las, z głębi parkingu za gospodą „Na Przełęczy”, kierując się za czerwonymi szlakami. Trasa nie nadaje się na wózek, polecamy ją rodzinom wędrującym z dziećmi w nosidłach/chustach lub dobrze chodzącymi samodzielnie, ale już nieco zapoznanymi z górami. 4-5 latek powinien sobie z trasą poradzić, z młodszymi trzeba być przygotowanym na wzięcie dziecka na ręce, a najlepiej do chusty lub nosidła na stromych fragmentach trasy.
Pierwszy odcinek, od parkingu na szczyt Grabowej jest łatwy i przyjemny. Nasze dwulatki spokojnie dały sobie z nim radę, koniecznie chcąc wędrować na własnych nóżkach. Przeszliśmy go w ok. 40 min (wg znaków: 20 min). Miejscami szlak jest bardzo widokowy. W jesienne popołudnie, gdy długie promienie słońca pokładają się po okolicznych szczytach i dolinach, krajobraz był bardzo malowniczy. Tuż przed szczytem Grabowej, po prawej, znajduje się miejsce na odpoczynek, z przygotowaną ławką i tablicą edukacyjną, i z ładnym widokiem.
W końcu dochodzimy do Grabowej (907 m). Co prawda na mapach szczyt jest zaznaczany nieco dalej, jednak znak mówiący, że zdobyliśmy już tę górę znajduje się na rozwidleniu szlaków – czerwonego i czarnego. Teraz wybieramy szlak czarny, skręcający w lewo, ostro w dół. Nie ma na znakach zaznaczonej Chaty Grabowej, kierujemy się więc m.in. na Stary Groń.
Ten odcinek jest stromy, szczególnie w jednym momencie. Nasze maluchy powędrowały do nosideł, ta część jest zdecydowanie zbyt stroma dla dwulatka. Jeszcze tylko ok. 10 min marszu z dziećmi na plecach i dotarliśmy do Chaty Grabowej.
W drodze powrotnej w większości dzieci wędrowały w nosidłach, dopiero pod koniec znów same maszerowały.
INFORMATOR:
Stopień trudności: 2
Czas przejścia: wg znaków: 30 min w jedną stronę,
Nasz czas przejścia: 1 h do Chaty (dzieci częściowo samodzielnie) i 50 min powrót (dzieci w nosidłach)
Suma podejść: 170m
Długość trasy: 2 km (w jedną stronę)
Punkty GOT: 3
Plan:
Dojazd: do Szczyrku dojeżdżamy albo z centrum Bielska drogą 942, albo jadąc drogą S1 zjeżdżamy w Wilkowicach lub najpóźniej na węźle Buczkowice i kierujemy się za znakami na Szczyrk. W Szczyrku jedziemy cały czas prosto, mijając centrum i wspinając się pod górę serpentynami, aż docieramy do Przełęczy Salmopol
Parking: na przełęczy dość spory parking za Gospodą „Na Przełęczy”, GPS: 49°39’53.9″N 18°57’38.0″E
Gastronomia: karczmy na Przełęczy Salmopolskiej; schronisko Chata Grabowa, opisane poniżej
Toalety: w Chacie Grabowej – bezpłatne dla klientów, dla pozostałych osób płatne
Atrakcje dla dzieci: przy Chacie Grabowej: Ogród Bajek i plac zabaw
Chata Grabowa
Wycieczkę wieńczy odpoczynek w schronisku Chata Grabowa. Z jej tarasu roztaczają się piękne widoki na góry. W chacie można pożywić się posiłkami na ciepło (przede wszystkim plackami ziemniaczanymi z blachy z dodatkami i pierogami), czy też deserem w postaci domowego ciasta czy rogalika – bardzo rozchwytywanego i chwalonego przez turystów, który jest jednym ze sztandarowych propozycji w menu Chaty. Dania są smaczne, prowadzący Chatę zapewniają, że wszystkie przyrządzane świeżo na miejscu i ze swojskich produktów (jaj, mleka czy masła od gospodarzy). Trzeba tylko przygotować portfel, bo ceny są typowo schroniskowe.
Przy schronisku znajduje się Ogród Bajek. Podobnie jak cały Bajkowy Szlak Utopca, nawiązuje do beskidzkich legend i podań ludowych. Znajdziemy tu rzeźby m.in. Rusałek, Utopca czy Światowida. Mogą one zainteresować starsze dzieci. Młodszym może jednak spodobać się sam ogród i znajdujący się przy nim plac zabaw.
Informacje o schronisku i kontakt można znaleźć na jego stronie na fb.
z nosidłem: 1 rok/wózkiem: b.o./pieszo – min. 2 lata, ale fragmentami będzie trzeba wziąć malucha na ręce lub do chusty/nosidła, samodzielnie – min. 3 lata
Kozia Góra to niewielki szczyt w Beskidzie Śląskim (683 m n.p.m.), idealny na wycieczkę z dziećmi. Co będzie dodatkową atrakcją dla dzieci, wycieczkę można połączyć ze spacerem po Cygańskim Lesie i zabawą na bielskich Błoniach. Jest to częsty cel wycieczek szkolnych z pobliskich miejscowości. Góra jest jak najbardziej przyjazna na wycieczkę z dziećmi. Ruszamy na Kozią Górę.
Na Kozią Górę z Cygańskiego Lasu prowadzą trzy szlaki: zielony, żółty i czerwony. Zielony i żółty rozpoczynają się przy pętli autobusowej przy ul. Olszówka, zaś czerwony przy samych Błoniach.
Żółty szlak jest całkiem przyjemny, ale trzeba być przygotowanym na parę niezbyt stromych podejść. Na tym szlaku mijamy polanę, gdzie niegdyś znajdowały się skocznie narciarskie, a teraz znajdują się tu wiaty turystyczne, miejsce na grilla i ognisko oraz małe źródełko. Po drodze będzie kilka miejsc z ławeczkami, gdzie można odpocząć. W końcu docieramy do rozstaju dróg: żółty szlak biegnie dalej na Szyndzielnię, a my skręcamy w lewo na szlak niebieski, który doprowadzi do Koziej Góry. Przed szczytem, na lewo, roztacza się widok na Bielsko, a przy dobrej widoczności – na dużą część Śląska. Szlak nie nadaje się na wózek.
Jeśli chodzi o zielony szlak, to przechodzi on obecnie gruntowną renowację. Jego pierwsza część została wybetonowana – co było dość kontrowersyjną decyzją, a zdanie niektórych przeciwników można wyczytać z samego betonu, gdyż już zdążył zostać popisany. Ścieżka betonowa urywa się nagle, przechodząc w dużo przyjemniejszą ścieżkę szutrową. Gdzieniegdzie, na zakrętach ścieżki wyrastają większe i mniejsze murki – niczym bandy dawnego toru saneczkowego. Mniej więcej w połowie trasy docieramy do dawnego budynku stacji toru saneczkowego – przygotowano na nim taras z drewnianymi leżakami. Ścieżka to łagodniej, to bardziej ostro pnie się w górę, ale jest momentami dużo łagodniejsza od dawnego szlaku zielonego. Docieramy do skrzyżowania z drogą dojazdową do schroniska – tutaj warto spojrzeć za siebie, gdyż stąd roztacza się panorama Bielska i Górnego Śląska. Stąd już kawałek do schroniska. Szlak zatracił swój dziki charakter, ruiny dawnego toru zastąpiły nowe rozwiązania. Prace przy szlaku jeszcze trwają, przygotowane są różne drewniane konstrukcje, które czekają na wykończenie i wykorzystane. Z pewnością szlak obecnie jest dużo wygodniejszy i w przeciwieństwie do swojej poprzedniej wersji, umożliwia wyjście na Kozią Górę z wózkiem (choć należy pamiętać, że jest tu kilka krótkich, lecz mocniejszych podejść, gdzie będzie trzeba użyć więcej siły do wypchnięcia wózka).
Czerwony szlak może okazać się gratką dla wielbicieli ciekawostek historycznych. Otóż: przy początku szlaku znajduje się kamienny stół ołtarzowy „Jan”. Tutaj, w czasach kontrreformacji odbywały się tajne nabożeństwa ewangelików. Dalej szlak prowadzi lasem, wspinając się raz mocniej, raz słabiej pod górę. Po drodze mijamy altany turystyczne z miejscami na ognisko. Przy drugiej znajduje się rozwidlenie szlaków – tutaj skręcamy na szlak niebieski, za oznaczeniami na Kozią Górę. Teraz czeka nas podejście, po którym na prawo otwiera się widok na Bielsko. Jeszcze kawałek drogi i docieramy do schroniska.
Mimo tych trzech szlaków, my wybraliśmy popularną, choć nieoznakowaną ścieżkę, stanowiącą drogę do zaopatrzenia schroniska. Rozpoczyna się niedaleko Błoni, przed zakazem ruchu trzeba skręcić w prawo, na szlak zielony, ale gdy ten odbija zaraz w lewo, należy pozostać na szerokiej ścieżce i nią cały czas podążać pod górę. Będzie się czasami przeplatała ze szlakiem żółtym, zawsze można zmienić trasę i wejść na ten szlak. Trzeba uważać, gdyż może przejechać tą drogą samochód, jednakże na szczęście zdarza się to stosunkowo rzadko. Droga jest utwardzona, szeroka, przy zachowaniu ostrożności nawet młodsze dzieci mogą iść nią samodzielnie, można pokusić się także na wyjście z wózkiem (nie będzie to może najwygodniejsze, ale możliwe). Po drodze na początku towarzyszą nam szemrzące leśne strumyki, można odpocząć w kilku przygotowanych miejscach odpoczynku.
Gdy dojdziemy do ostrego zakrętu żółtego szlaku w prawo, przy przygotowanym miejscu odpoczynku po lewej, wybieramy drogę w lewo, gdyż żółty odbija na Szyndzielnię (ewentualnie można nim pójść kawałek i potem przejść na szlak niebieski, który doprowadzi nas do Koziej Góry). Po lewej – widok na Bielsko i dalej na Śląsk. Gdy miniemy skrzyżowanie z zielonym szlakiem, do schroniska będzie trzeba skręcić w prawo.
W końcu docieramy na szczyt. Jeszcze parę kroków i przychodzimy do schroniska Stefanka, które oferuje noclegi, a także wyżywienie. Można tu zakupić pamiątki, drobne przekąski, a także ciepłe posiłki. Można tu podbić książeczki GOT, kto zbiera punkty lub po prostu chce mieć fajną pamiątkę. Wokół schroniska znajduje się teren rekreacyjny: jest tu miejsce na grilla i ognisko, a także plac zabaw. Urządzenia dość ciekawe, ale raczej dla 3-4 Latków, nie wcześniej, poza bujakami i huśtawkami. Dla młodszych bliźniaków kiepsko, bo nie ma dwóch takich samych huśtawek czy dwóch bujaczków obok siebie, więc trzeba trochę inwencji twórczej, gdy oboje chcą to samo.
Będąc w schronisku, udajemy się jeszcze na szczyt Koziej Góry, do nowej drewnianej altany, która stanęła w miejscu, gdzie znajdowała się pierwsza altana, wybudowana w roku 1898. Można stąd oglądać widok na Bielsko, ale także widać Szyndzielnię ze schroniskiem, Klimczok i w oddali Skrzyczne. Czas na powrót. Po drodze oglądamy piękno tutejszej przyrody. W dni, kiedy jest mniej turystów i na szlaku panuje cisza, może spotkać leśnych mieszkańców.
Zapraszamy w Beskidy – opisy innych tras w Beskidach znajdziesz tutaj.
Informator
Stopień trudności: 2
Nasz czas przejścia: w jedną stronę: 1,5 h (częściowo samodzielnie, częściowo wózkiem)
Podejścia: 333 m
Długość trasy: w jedną stronę: ok. 2,5 km
Punkty GOT (w obie strony): szlak zielony lub żółty (od pętli autobusowej przy ul. Olszówka): 10, szlak czerwony+niebieski: 7
Dojazd i parkingi:
Samochodem: Jadąc od centrum Bielska drogą 942 w kierunku Szczyrku należy skręcić w prawo, a zjeżdżając z drogi ekspresowej na zjeździe Mikuszowice (uwaga! na tym węźle należy się kierować na Centrum, a nie na Mikuszowice) – w lewo (na pierwszych światłach), w ul. Szeroką (jadąc od centrum: za banerem reklamowym Restauracji Wirtuozeria i Hotelu na Błoniach). Przy samych błoniach znajduje się dość spory parking przy ul. Czołgistów (pod Hotelem na Błoniach; uwaga! część miejsc postojowych jest wytyczonych wyłącznie dla gości hotelu), gdzie można śmiało szukać miejsc w tygodniu, a w weekendy warto rozglądać się już za miejscem postojowym już od pierwszych napotkanych parkingów po wjeździe na ul. Szeroką. Jeśli tam brak wolnego miejsca, parę miejsc znajdzie się też na szerszych poboczach np. przy Pocztowej (uwaga – częściowo jednokierunkowa). GPS: 49°46’52.1″N 19°03’12.3″
Pociągiem: Dla wysiadających na stacji Bielsko-Biała Główna – przesiadka na autobus linii 24 przy ul. Piastowskiej. Można też wysiąść na stacji Bielsko-Biała Leszczyny – stąd spacer ok. 2 km.
Plan:
Noclegi: Hotel Beskid*, Centrum Sportu Rekord, Hotel na Błoniach***, Parkhotel Vienna ****, schronisko Stefanka na Koziej Górze
Gastronomia: w schronisku Stefanka; także przy Błoniach i Cygańskim Lesie: różne kawiarenki, lodziarnie, piekarnie, punkty z ciepłymi przekąskami, a także większe restauracje (np. Wirtuozeria) – każdy znajdzie coś dla siebie
Toalety: za schroniskiem bezpłatne toi-toie. Na Błoniach – toalety publiczne, płatne
Spodobał się artykuł? Zapraszamy do polubienia bloga na facebooku!
CZYLI ZACHOWAJ RESPEKT W STOSUNKU DO GÓR I MIERZ SIŁY NA ZAMIARY
Miała być 2-godzinna wycieczka i powrót na drzemkę do hotelu. Wyszła wycieczka na prawie 4 godziny z drzemką na trawce. Zapraszamy do zapoznania się z naszymi doświadczeniami z tej wycieczki, bo pomimo pozorów, wcale nie okazała się łatwa. Zapraszamy na Nosal i do Doliny Olczyskiej, gdzie nagrodą za trudy były piękne widoki.
Wycieczkę zaczynamy w okolicy Ronda Jana Pawła II. Można udać się wygodnym chodnikiem popularną drogą w kierunku Kuźnic – ul. Przewodników Tatrzańskich, minąć hotel Murowanica, przystanek Murowanica, a następnie skręcić w lewo (przejście przez ulicę). Tutaj zaczyna się zielony szlak na Nosal, trzeba uważać, żeby go nie przegapić, ponieważ oznaczenie w tym miejscu jest słabe. Najłatwiej wypatrywać niewielkiej tamy na potoku Bystra, który płynie po drugiej stronie ulicy, częściowo za zabudowaniami. To znak, że trzeba przejść przez przejście dla pieszych, dalej przez mostek na potoku i podążać za ścieżką. Tym sposobem dojdziemy do kas TPN pod Nosalem.
Kto nie chce iść wzdłuż drogi, może na Rondzie Jana Pawła II skręcić w Drogę Na Bystre (drogowskaz na Morskie Oko), minąć stację benzynową, przejść przez most, zaraz za którym będzie odbicie w prawo – Bulwary Słowackiego. Tą dróżką nad potokiem dojdziemy także do kas TPN.
W tym miejscu warto zrobić sobie mały postój, są tu toalety, których nie spotkamy dalej aż do końca szlaku. Zaraz za kasami zaczyna się bardzo strome podejście. Przygotowane tu są dla turystów schody – częściowo drewniane, częściowo wydrążone w skale. Niestety – te drewniane nie są w za dobrym stanie. Kto idzie z większymi dziećmi, które idą samodzielnie i są już zaznajomione z górami, z pewnością sobie poradzi. My jednak szliśmy z nosidłami, brakujące stopnie sprawiały dość spore trudności, konieczne było pomaganie sobie rękami, momentami wręcz trzeba było przybrać postawę na czworaka. U nas doszło jeszcze marudzenie pasażerów: dzień trafił się upalny, w nosidle niezbyt wygodnie, gdy rodzice się tak schylają, a poza tym te ziejące grozą przepaście…
Po przejściu ok. 500 m, czyli po pokonaniu 118 m wysokości, szlak delikatnie łagodnieje i pojawia się kilka wypłaszczeń, dających odpoczynek po trudzie wspinaczki. Stąd roztaczają się wspaniałe widoki na Tatry i Zakopane. Widać m.in. Giewont i Czerwone Wierchy. Jeszcze paręnaście minut spokojnej wędrówki i docieramy na szczyt. Jest skalisty i zapewnia piękne widoki, jednakże występuje tu znaczna ekspozycja. Dlatego młodsze dzieci powinny być tutaj w nosidłach lub chustach, a samodzielnie spacerować dzieci w wieku, w którym już będą rozumiały zakazy i zdawały sobie zdawały sprawę z konsekwencji braku ostrożności w takim miejscu.
Po krótkim postoju na szczycie, schodzimy na Nosalową Przełęcz. Teoretycznie szlak jest tu łagodniejszy, ale z jednej strony chyba lepiej było wchodzić po tych nadgryzionych zębem czasu schodach, niż po nich schodzić, a po drugie, pomiędzy Nosalem a przełęczą znajduje się jeden uskok, na który byłoby trudno wdrapać się z dzieckiem na plecach, a w dół udało się spokojnie zejść zjeżdżając na siedząco. Dotarłszy do Nosalowej Przełęczy, trzeba podjąć decyzję: czy podążać dalej trasą, którą my wybraliśmy, przez Dolinę Olczyską, która zajmie jeszcze sporo czasu, czy zejść do Kuźnic i zakończyć wycieczkę. Jeżeli wybierzemy pierwszą opcję, czeka nas według znaków ok. 20 minutowy spacer, z dzieckiem zajmie pewnie ok. 30 min. W Kuźnicach można coś zjeść, wypocząć, a także wsiąść do busa i dojechać z powrotem do ronda, gdzie został samochód. Rodzicom z najmłodszymi dziećmi, mimo, że my przeszliśmy całą trasę, polecamy wybrać ten wariant, a Dolinę Olczyską pozostawić na odrębną wycieczkę, aby wycieczka nie była zbyt męcząca dla dziecka.
Nasza trasa wiodła dalej ku Dolinie Olczyskiej. Od tego momentu droga się wypłaszcza, lekko opada i momentami wznosi się, ale na tyle, aby nawet najmłodsi piechurzy mogli spróbować swoich sił w wędrówce górskiej. W końcu docieramy do Olczyskiej Polany. Są tu dwa szałasy pasterskie, ustawione ławki, gdzie można odpocząć. Można także podejść do Wywierzyska Olczyskiego (jest to największe w polskich Tatrach wywierzysko, czyli źródło krasowe). Można też wypocząć nieco dalej, na styku szlaków żółtego i zielonego przy moście na Olczyskim Potoku, gdzie też ustawione są ławy.
Dalej trasa łagodnie schodzi w dół. Starsze dzieci spokojnie sobie powinny dać tutaj radę, a także przejść szlak zgodnie z oznaczeniami czasowymi na szlakach. U nas pojawił się na Polanie Olczyskiej bunt przeciwnosidłowy, co znacznie spowolniło marsz. Niestety, czas uciekał, dzieci stawały się coraz bardziej senne i zmęczone, konieczne było znalezienie jakiegoś zacisznego miejsca w cieniu na odpoczynek, gdzie Olczyski Potok ukołysał dzieci do snu. Spotykamy wiele osób, które noszą śpiące dzieci w nosidłach. My jesteśmy przeciwnikami tego, aby dziecko bezładnie kołysało się w nosidle z opadniętą główką, dlatego polecamy zawsze na wędrówkę z nosidłem mieć jakąś grubszą matę, na której bezpieczenie będzie można ułożyć dziecko na trawie, lekki kocyk do przykrycia i coś pod główkę.
Przy końcu trasy, przed wyjściem z Doliny Olczyskiej po lewej stronie, znajduje się coś co może zainteresować dzieci: niewielki zbiornik dla żab i jaszczurek, czyli Ośrodek Czynnej Ochrony Płazów i Gadów. Zaraz za wyjściem, albo kierujemy się w lewo na chodnik, by wrócić do samochodu zostawionego przy Rondzie Jana Pawła II, albo skręcamy w prawo i poboczem docieramy do schodków prowadzących do parkingu na Jaszczurówce (wejście między znakami ostrzegawczymi).
Więcej pomysłów na wycieczkę z dzieckiem w Tatrach znajdziesz tutaj.
INFORMATOR
Stopień trudności: 5
Czas przejścia: 1:50 (wersja z powrotem do Kuźnic: 1:05)
Nasz czas przejścia: 3:40
Długość trasy: 5 km ( (wersja z powrotem do Kuźnic: 2,5 km)
Suma podejść: 295 m (wersja z powrotem do Kuźnic: 283 m)
Punkty GOT: 8 (wersja z powrotem do Kuźnic: 6)
PLAN:
Dojazd: Proponowana trasa kończy się i zaczyna w innych punktach, oddalonych od siebie o ok. 2 km wzdłuż drogi. Osoby podróżujące ze starszymi dziećmi, jeżeli uznają, że starczy na to sił, mogą na koniec wycieczki zostawić sobie taki spacer. W większości na trasie tej jest chodnik. Samochód wówczas najwygodniej zostawić na parkingu w okolicach ronda Jana Pawła II (np. wzdłuż ul. Bronisława Czecha).
Wędrującym z młodszymi dziećmi proponujemy zostawić samochód na parkingu na przeciwko Kaplicy pw. Najświętszego Serca Jezusa w Jaszczurówce (parking niewielki, ale bezpłatny, ustawione tu są TOI TOI-e), który jest oddalony o jakieś 150 m od końca trasy, a następnie zejść na przystanek autobusowy, aby autobusem lub busem podjechać do początku trasy. Z tyłu parkingu do szosy prowadzą schodki przez las, po dojściu do drogi należy skręcić w lewo i jakieś 50 m przejść poboczem: tu znajdują się przystanki autobusowe, musimy przejść przez jezdnię, aby dostać się do przystanku w kierunku Kuźnic. Rozkład jazdy komunikacji miejskiej dostępny jest tutaj, wsiadamy na przystanku Jaszczurówka, a wysiadamy na przystanku Rondo Jana Pawła II. Jeśli będziemy w sezonie, warto sprawdzić rozkład jazdy mają busów, ponieważ można nimi dojechać do przystanku Murowanica, co ułatwi wycieczkę, zaoszczędzając ok. 800 m spaceru wzdłuż drogi do Kuźnic.
Osoby planujące przebyć wariant z powrotem z Nosala do Kuźnic powinny pozostawić samochód w okolicach Ronda Jana Pawła II .
Kto wybiera się na wycieczkę autobusem, w wypadku komunikacji miejskiej powinien dojechać do przystanku Rondo Jana Pawła II, a w przypadku podróżowania busem – do przystanku Murowanica. Wycieczka kończy się przy przystanku Jaszczurówka.
Parking: Kto planuje wracać pieszo do Kuźnic z Jaszczurówki lub wybiera wariant z powrotem z Nosala – proponujemy zaparkować w okolicach Ronda Jana Pawła II, np. przy ul. Bronisława Czecha, GPS: 49°17’02.8″N 19°58’22.3″E
Kto planuje podjechać autobusem z Jaszczurówki do początku trasy, powinien zaparkować na przeciwko Kaplicy na Jaszczurówce, GPS: 49°17’03.4″N 20°00’02.7″E
Gastronomia: na początku trasy Tatrzański Bar Mleczny (przy Rondzie Jana Pawła II); dalej brak punktów gastronomicznych
Toalety: Toalety typu TOI TOI ustawione są przy początku trasy – przy kasie biletowej TPN. Następne znajdują się dopiero przy końcu trasy – przy wyjściu z Doliny Olczyskiej.
Koszty: Wstęp do TPN: 5 zł/bilet normalny; 2,50 zł/bilet ulgowy; 0 zł/dziecko do lat 7;
Atrakcje dla dzieci: dla większych dzieci – wspinanie się na szczyt Nosala (uwaga! należy zachować ostrożność, ze względu na znaczną ekspozycję), oglądanie Wywierzyska Olczyskiego
Pamiątki z Zakopanego, informacje o biletach do TPN, regionalne smaki, literatura: przeczytaj tutaj
Dla zwykłego turysty trasa prosta, zwyczajna i zbyt popularna. Jako wycieczka z niespełna dwuletnimi bliźniakami staje się wyzwaniem logistycznym. Jak pokonać tak długą trasę, aby dzieci zbytnio się nie znudziły, jak wpleść w nią drzemkę na dość gwarnym, mimo niskiego sezonu, szlaku, co kupić dzieciom na obiad w schronisku i jak wrócić cało, w dobrych humorach i nie za późno. Zapraszamy nad Morskie Oko!
Samochód zostawiamy na parkingu na Palenicy Białczańskiej, koszt całodziennego postoju dla samochodu osobowego to 30 zł. Jesteśmy przed sezonem, w tygodniu, przed 9 rano, a jest tu już sporo samochodów, za nami wjeżdża jeszcze więcej. Dojeżdżają tu też busy, kto nie chce się martwić, szczególnie w sezonie, o miejsce parkingowe, może wybrać taką opcję. Ruszamy, dzieci w wózku, przed nami prawie 8 km spaceru do schroniska.
Początkowo dzieci wędrują w wózku. Tak długi spacer byłby zbyt męczący dla małych nóżek i zbyt długo by trwał. Po drodze spotykamy nieco starsze bliźniaki w identycznym wózku. Docieramy do Wodogrzmotów Mickiewicza. To dobry moment na postój i opuszczenie wózka przez małych pasażerów. Dzieci z zaciekawieniem oglądają wodospady. Teraz fragment trasy pójdą o własnych siłach, z czego są bardzo zadowolone.
Po drodze, ku wielkiej uciesze dzieci, mija nas wiele koni ciągnących bryczki. Są lekiem na każde marudzenie i dają motywację do dalszej wędrówki, bo przecież tam dalej też będą inne koniki. Zaprzęgi konne są dla maluchów wielką atrakcją, i vice versa, zdajemy się być niesłychaną atrakcją dla turystów, szczególnie z dalekich krajów. Po drodze mijamy kilka źródełek, które bardzo podobają się dzieciom oraz wiele pięknych widoków. Drogę asfaltową przecina szlak, ale z wózkiem nie ma co próbować na niego wejść, kto chce skrócić sobie drogę do schroniska idąc z najmłodszymi dziećmi, powinien mieć ze sobą chustę lub nosidło. W końcu dochodzimy do Polany Włosienica. Dzieci od jakiegoś czasu już są w wózku, bruk, którym wyłożona jest droga od Włosienicy aż do schroniska, delikatnie kołysze je do snu…
Na polanie Włosienica mają postój bryczki. Kto wybrał tą metodę dotarcia nad Morskie Oko musi tutaj wysiąść i przejść się do schroniska pieszo, konie dalej nie pojadą. Od tego momentu zostaje jeszcze jakieś 1,5 km spaceru. Jest tu pawilon gastronomiczny, można kupić coś do picia czy zjedzenia, podawane są też lody. Jest tu toaleta płatna.
W końcu dotarliśmy nad Morskie Oko. Jeszcze nigdy wcześniej nie wydał się nam ten widok tak piękny, niż jak udało się nam zorganizować i wyjść tam z dziećmi. Nad Morskim Okiem znajduje się schronisko, można tu zjeść dania śniadaniowe czy obiadowe (ok. 20-30 zł za drugie danie), zaopatrzyć się w drobne przekąski, napoje czy pamiątki w sklepiku, jest tu też toaleta (płatna), można też przenocować. Po odpoczynku i obiedzie w schronisku, zeszliśmy nad jezioro – wózek trzeba było zostawić pod schroniskiem, dzieci znieśliśmy na rękach. Kto ma czas, siły i ochotę, a przy najmłodszych także chustę lub nosidło, może tu rozpocząć wycieczkę dookoła Morskiego Oka (2,5 km, ok. 1 h) lub nawet do Czarnego Stawu pod Rysami (5 km, ok. 2,5 h). My tylko pospacerowaliśmy trochę wzdłuż brzegu, bo już pora była wracać.
W drodze powrotnej dzieci też częściowo szły same, a gdy już się zmęczyły, wróciły do wózka. Kilka krótkich postojów po drodze i dotarliśmy do samochodu, zmęczeni, ale bardzo zadowoleni. Pomimo popularności i oczywistości szlaku, jednak polecamy go na wycieczkę z dziećmi, ze względu na asfalt, który ułatwia wędrowanie z wózkiem i liczne ciekawostki po drodze, które zainteresują dzieci.
Więcej pomysłów na wycieczkę z dzieckiem w Tatrach znajdziesz tutaj.
INFORMATOR
Stopień trudności: 1
Czas przejścia: ↑ 2 h 20 min ↓ 1 h 50 min
Nasz czas przejścia: ↑ 3 h ↓ 2 h 30 min
Długość trasy: 15,5 km
Suma podejść: 549 m
Punkty GOT: 20
PLAN:
Dojazd: Z Zakopanego Drogą Oswalda Balzera (na rondzie w Kuźnicach zjazd oznakowany „Morskie Oko”, przez Jaszczurówkę i dalej Drogą Oswalda Balzera), a od Białki Tatrzańskiej i Bukowiny Tatrzańskiej drogą 960, aż do ronda. Na rondzie zjazd na Łysą Polanę (z Zakopanego – w prawo, z Bukowiny – prosto). Dalej prosto, aż do ronda na Łysej Polanie, na rondzie pierwszy zjazd na Morskie Oko. Dalej prosto, po ok. 1,5 km po prawej wjazd na parking na Palenicy Białczańskiej.
Parking: Duży parking, lecz szybko zapełniający się, szczególnie w weekendy i w sezonie na Włosienicy. Opłata za samochody osobowe: 30 zł za cały dzień. GPS: 49°15’19.7″N 20°06’11.7″E
Gastronomia: Drobne posiłki można zakupić w pawilonie gastronomicznym na Polanie Włosienica. Dania śniadaniowe, a od godz. 12 dania obiadowe serwowane są w Schronisku PTTK Morskie Oko (menu). Znajduje się tu także sklepik Bufet m.in. ze słodyczami i napojami. Można zjeść w schronisku lub w ogródku na zewnątrz, z widokiem na Morskie Oko.
Toalety: Toalety typu TOI TOI ustawione są przy parkingu na Palenicy Białczańskiej, za Wodogrzmotami Mickiewicza oraz niedaleko leśniczówki Wanta. Na Włosienicy oraz w Schronisku PTTK Morskie Oko – toalety płatne.
Koszty: Parking: 30 zł; Wstęp do TPN: 5 zł/bilet normalny; 2,50 zł/bilet ulgowy; 0 zł/dziecko do lat 7; Obiad w schronisku – 20-30 zł/osoba
Atrakcje dla dzieci: dorożki, wodospady, źródełka, ścieżka dookoła Morskiego Oka
Pamiątki z Zakopanego, informacje o biletach do TPN, regionalne smaki, literatura: przeczytaj tutaj
Dolina Chochołowska, znana z krokusów, to jeden z niewielu szlaków na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego, który został udostępniony dla rowerzystów, mało jest więc okazji, aby przejechać się w Tatrach rowerem. Z tego powodu, postanowiliśmy zobaczyć tą Dolinę z perspektywy jednośladów. Była to niewątpliwa atrakcja dla Bliźniaków. Listę tras dopuszczonych do uprawiania turystyki rowerowej na terenie TPN można znaleźć tutaj.
U wylotu Doliny, na Siwej Polanie, znajdują się wypożyczalnie sprzętu rowerowego. Można wypożyczyć nie tylko same rowery dla dorosłych i dzieci, ale także kaski, foteliki i przyczepki dla dzieci, zapięcia rowerowe, można też naleźć tandemy czy nosidła turystyczne. Szczególnie w sezonie letnim, lepiej wcześniej zadzwonić do wypożyczalni i zarezerwować sobie sprzęt. Wypożyczalnie oferują często darmowy parking dla swoich klientów. My wypożyczyliśmy cały sprzęt właśnie w jednej z wypożyczalni, gdzie zostawiliśmy na darmowym parkingu samochód i ruszyliśmy w drogę. Ze sprzętu byliśmy zadowoleni. Dzieci były zachwycone kolorowymi kaskami, jeden otrzymaliśmy z motylkami, a drugi z pszczółkami 🙂
Przy punkcie kasowym TPN czeka nas konieczność wniesienia dodatkowej opłaty za rower w wysokości 5 zł, niezależnie czy mamy swój rower czy z wypożyczalni.
Drogę można podzielić na trzy części, ze względu na nawierzchnię. Pierwszy odcinek, od Siwej Polany do Polany Huciskiej, czyli ok. 3 km, to dobrej jakości asfalt, o niewielkim nachyleniu. Jazda po nim, wzdłuż szumiącego potoku, miejscami wśród drzew, to sama przyjemność. Za Polaną zaczyna się drugi odcinek, drogi gruntowo-kamienistej. Nie zaliczylibyśmy go do wygodnego szutru, ale nie sprawiał większych problemów przy jeździe, nawet z pasażerami w fotelikach. Najwięcej kłopotu sprawił ostatni odcinek, który wyłożony jest w dużej części sporymi kamieniami (kocie łby). Jazda po nich, szczególnie na najbardziej stromym podjeździe, była trudna, a dzieciom nie było zbyt wygodnie w mocną trzęsącym się rowerze. Najtrudniejsze, najbardziej wyboiste odcinki zdecydowaliśmy się pokonać pchając rower, dzieciom było trochę wygodniej, bo wolniej jechały, a my mogliśmy łatwiej omijać największe kamienie. Powinny wziąć to pod uwagę także osoby podróżujące z wózkiem: o ile pierwszy etap jest bardzo przyjemny, drugi też nie powinien sprawić problemu z przejściem, to pod koniec fragmenty drogi nie będą stanowiły przyjemności dla pasażerów wózka. Uwaga! Jeśli ktoś wybiera się podziwiać krokusy w Dolinie Chochołowskiej, trzeba pamiętać, że miejscami na ostatnim, kamienistym odcinku, trasa bywa pokryta lodem, jest więc trudna do pokonania wózkiem czy na rowerze.
Na trasie znajdują się się trzy bacówki: na Siwej Polanie, na Polanie Huciskiej oraz przy samej Polanie Chochołowskiej. My mieliśmy okazję kosztować oscypków z tej ostatniej. Warto zatrzymać się przy którejś z bacówek, odpocząć i skosztować tego sera z gór.
Po drodze jest kilka miejsc, gdzie można odpocząć, największym z nich jest Polana Huciska. Znajdują się tu ławki, na których można odpocząć, bacówka, gdzie można kupić oscypki, można też podejść do Potoku Chochołowskiego i orzeźwić się przy nim w upalny dzień.
Celem wycieczki jest Polana Chochołowska, czyli największa polana w polskiej części Tatr. W okolicach kwietnia, jest ona pokryta kobiercami krokusów. Uroku dodaje jej grupka drewnianych szałasów, w jednym z nich można nabyć oscypki. Prowadzony tu jest kulturowy wypas owiec. W górnej części polany znajduje się schronisko PTTK, gdzie można się posilić, a także przenocować. W niedzielę, w sezonie turystycznym odbywają się msze święte o 13 w kaplicy góralskiej pw. Jana Chrzciciela. Aż tutaj można dojechać z Siwej Polany bryczką.
Po przerwie na Polanie Chochołowskiej czekał nas zjazd do Siwej Polany. Po przejechaniu odcinka z dużymi kamieniami, dalsza droga była już tylko odpoczynkiem, gdyż szlak prowadził cały czas łagodnie w dół.
Więcej pomysłów na wycieczkę z dzieckiem w Tatrach znajdziesz tutaj.
INFORMATOr
Stopień trudności: 2
Czas przejścia: ↑ 2 h 10 min ↓ 1 h 45 min (pieszo)
Nasz czas przejścia: ↑ 1 h 20 min ↓ 1 h (na rowerach)
Długość trasy: 14 km (w obie strony, trasa od wypożyczalni do schroniska na Polanie Chochołowskiej)
Suma podejść: 281
Punkty GOT: 19
PLAN:
Dojazd: Z Zakopanego, cały czas prosto drogą 958, aż do zjazdu w lewo (uwaga, oznakowany jedynie niedużym drogowskazem), ok. 9,5 km od centrum Zakopanego. Jadąc od strony Witowa – zjazd do Doliny Chochołowskie w prawo, za mostem na Siwej Wodzie.
Parking: Kilka parkingów znajduje się już przy szosie prowadzącej do Siwej Polany. Różnią się cenami, na niektórych można poszukać miejsca w cieniu. Dla wypożyczających rowery, wypożyczalnie często oferują darmowe miejsca postojowe. Uwaga! Dolina Chochołowska słynie z występujących tu krokusów. W okresie ich kwitnienia, szczególnie w Dzień Krokusa, bardzo trudno o parking, możliwe, że będzie go trzeba szukać w znacznej odległości od Siwej Polany. GPS: 49°16’59.1″N 19°50’32.3″E, 49°17’14.5″N 19°50’49.7″E
Gastronomia: Kilka karczm i drobnych barów można znaleźć przy zjeździe do Doliny. Na szlaku można zatrzymać się na drobne co-nieco w jednej z bacówek. Obiady, śniadania i kolacje oferuje Schronisko na Polanie Chochołowskiej.
Toalety: TOI TOI przy wejściu do Doliny, na Polanie Huciskiej. Toaleta także w schronisku.
Atrakcje dla dzieci: Można wybrać się z Siwej Polany na Polanę Huciską kolejką Rakoń (5 zł), dla dzieci idących samodzielnie z pewnością będzie to ułatwienie w pokonaniu trasy, a dodatkowo atrakcja.
Pamiątki z Zakopanego, informacje o biletach do TPN, regionalne smaki, literatura: przeczytaj tutaj
…czyli przyjemny spacer z WÓZKIEM i szumem wody w tle
Kategoria
Góry, Tatry
Lokalizacja
Polska, woj. małopolskie
Sposób
pieszo, z wózkiem, z nosidłem
Wiek minimum
bez ograniczeń
Początkowo mieliśmy wątpliwości, czy wybrać się na spacer z wózkiem w tą dolinę, czy nie będzie zbyt wyboista dla spacerówki. Jednakże wróciliśmy bardzo zadowoleni, ta wycieczka okazała się strzałem w dziesiątkę.
Po wejściu do Doliny, od samego początku aż do końca towarzyszy Kościeliski Potok. W ciepłe dni oddaje przyjemny chłód, zapewnia malowniczą scenerię na całej trasie, a najmłodszych wędrowców pomaga ukołysać do snu. Potok będzie się przybliżać i oddalać od trasy, kilka razy szlak przecina potok, a ścieżka biegnie przez drewniane mostki.
Na trasie spotkaliśmy wiele wózków, głębokich i spacerowych, znalazł się także inny bliźniaczy. Trasa nie jest idealna, to jednak leśna droga, a nie asfalt, niektóre fragmenty są bardziej wyboiste, jednakże szlak pozbawiony jest większych trudności i spokojnie można go przejść z wózkiem, także bliźniaczym.
Wędrówkę rozpoczęliśmy trochę przed 9:00 w Kirach, było jeszcze pusto na parkingach i na szlaku. Po wejściu do Doliny, pierwszym obowiązkowym postojem była bacówka należąca do Małopolskiego Szlaku Oscypkowego. Kiedy mama kupowała, dzieci mogły pooglądać pasące się nieopodal owieczki. Cieplutkie wędzone oscypki dla rodziców, miękkie białe dla dzieci i można ruszać dalej.
Rodzice wędrujący z większymi dziećmi, bez wózków czy nosideł, mogą się skusić po drodze na którąś atrakcję czekającą w Dolinie: można zboczyć do Jaskini Mroźnej (opłata za wstęp 4 zł, dzieci do 6 lat zwolnione z opłaty, folder TPN), Jaskini Mylnej, Jaskini Obłazkowej, Jaskini Raptawickiej czy Wąwozu Kraków (z jaskinią Smocza Jama). Oprócz Jaskini Mroźnej w jaskiniach brak jest sztucznego oświetlenia, trzeba mieć swoje źródło światła. Oprócz Jaskini Mroźnej pozostałe atrakcje przeznaczone są dla bardziej doświadczonych i obytych z górami osób, dlatego polecamy je tylko rodzinom z najstarszymi dziećmi.
Osoby maszerujące z dziećmi, które już nie jeżdżą wózkiem, ale dla których trasa okazać się może za długa, mogą skorzystać z bryczek, które dojeżdżają do Polany Pisanej (ok. 3/4 trasy).
Trasa okazała się bardzo przyjemną. Bez problemu pokonaliśmy ją z wózkiem bliźniaczym, a we fragmentach dzieci same maszerowały na swoich nóżkach. Jedynie we fragmentach szlak był bardziej wyboisty, ale często zdarzało się, że w tych miejscach były wydeptane „pobocze”, gdzie można było przejechać wózkiem. Miły szum i chłód bijący od potoku, umilał wędrówkę w ciepły dzień. Po drodze znajduje się kilka miejsc, gdzie można się zatrzymać na Potokiem Kościeliskim (przy wejściu na szlak do Jaskini Mroźnej, na Polanie Pisanej), poza tym co jakiś czas ustawione są ławeczki. Wielokrotnie trasa przecina bieg potoku, prowadząc przez malownicze mostki. Dostarczyły one dzieciom dużo zabawy, bo przed każdym znajdowały kamyczek, który z pluskiem wpadał do wody, wrzucany z mostku.
Na koniec czeka odpoczynek na Hali Ornak. Jest tu ustawionych bardzo dużo ław, gdzie można spokojnie posiedzieć i coś zjeść (niestety – większość z nich jest w słońcu). Można też zajrzeć do schroniska, wybrać coś z proponowanego menu, kupić drobne pamiątki, przybić pieczątkę w książeczce GOT, czy po prostu odpocząć. Schronisko dysponuje miejscami noclegowymi (strona Schroniska)
Osoby z większymi dziećmi lub z dziećmi w nosidełkach mogą pokusić się jeszcze o wycieczkę do Smreczyńskiego Stawu (ok. godz. w obie strony).
Więcej pomysłów na wycieczkę z dzieckiem w Tatrach znajdziesz tutaj.
INFORMATOR
Stopień trudności: 2
Czas przejścia: ↑ 1:30 ↓ 1:20
Nasz czas przejścia: ↑ 1:40 ↓ 1:30
Długość trasy: 11 km (trasa podstawowa, bez jaskiń, Wąwozu Kraków i Smreczyńskiego Stawu)
Suma podejść: 365 m
Punkty GOT: 12
PLAN:
Dojazd: Do parkingów u wylotu Doliny dojechać jest bardzo łatwo, z centrum Zakopanego należy jechać cały czas prosto drogą 958 (ul. Kościeliska, przechodzi w Skibówki, Osiedle Krzeptówki, Krzeptówki Potok i w końcu Strzelców Podhalańskich). Trasa od ronda pod Gubałówką w centrum Zakopanego wynosi 7 km. Można też jechać przez Kościelisko (8km). Banery parkingów wskazują, że jesteśmy przy Dolinie Kościeliskiej.
Parking: W okolicach wejścia do Doliny Kościeliskiej znajduje się kilka parkingów, warto podpytać o ceny, bo te są różne. Nam udało się zostawić samochód niedaleko wylotu doliny, za niewysoką cenę i jeszcze otrzymaliśmy zniżkę do pobliskiej karczmy. Jeśli przyjedziemy więc na parkingi w porze, gdy jeszcze jest wybór miejsc, warto porównać oferty. GPS: np. 49°16’31.5″N 19°52’07.0″E, 49°16’31.8″N 19°52’08.2″E, 49°16’32.0″N 19°52’11.6″E
Gastronomia: W samych Kirach, tuż przy wejściu na szlak, znajdziemy kilka karczm, gdzie można się posilić przed lub po wycieczce. Na trasie znajduje się Bacówka (GPS: 49°15’59.7″N 19°52’09.5″E) należąca do Małopolskiego Szlaku Oscypkowego, gdzie koniecznie trzeba wstąpić chociaż po małego oscypka. Nam najbardziej smakowały oscypki właśnie w tej bacówce, ale warto spróbować też w innych, może czytelnikom będą bardziej odpowiadały sery z innych bacówek. Na Hali Ornak znajduje się schronisko, gdzie serwowane są dania śniadaniowe i obiadowe, można się też tam posilić.
Toalety: Okresowo TOI TOI, przy wejściu do Doliny, przy wejściu na szlak i zejściu ze szlaku prowadzącego do Jaskini Mroźnej, przy wejściu na szlak do Wąwozu Kraków, na Polanie Pisanej; W schronisku toaleta płatna.
Atrakcje dla dzieci: bacówka z owieczkami, bryczki, miejsca wypoczynkowe nad potokiem
Pamiątki z Zakopanego, informacje o biletach do TPN, regionalne smaki, literatura: przeczytaj tutaj
Kto powiedział, że Tatry nie są dla małych dzieci? Odpowiedni dobór tras oraz sprzętu i można wybrać się w najwyższe góry Polski razem z najmłodszymi. Nie mają się czego obawiać także rodzice bliźniąt. W cyklu tym zaprezentujemy kilka tras, które poznaliśmy z autopsji, a które mogą okazać się pomysłem na wycieczkę z dziećmi. Kolejne opisy tras pojawiać się będą systematycznie. Oto one:
Zakopane – jak dojechać: dojazd do Zakopanego, jako jednego z największych polskich kurortów, nie powinien sprawiać trudności, jeśli chodzi o Wiedzie tu przede wszystkim słynna Zakopianka – co może w sezonie oznaczać dość duży problem – korki. Przedstawiamy poniżej trasę alternatywną, która przydać się może mieszkańcom zachodniej i północnej Polski, którzy będą planować dojazd do Zakopanego przez Katowice, Bielsko czy Żywiec. Opis trasy rozpoczynamy od Żywca, do którego łatwo dotrzeć drogą ekspresową S1. Uwaga – trasa wiedzie przez Słowację, trzeba więc pamiętać o dowodach osobistych lub paszportach dla dzieci, a także warto zabrać ze sobą kartę EKUZ.
Po zjeździe z drogi ekspresowej, pierwsze rondo w Żywcu przejeżdżamy prosto, a po przejechaniu mostu na Sole na rondzie kierujemy się na Korbielów (pierwszy zjazd, droga 945). Tą trasą podążamy aż do granicy, mijając po drodze Pewel Małą, Jeleśnię, Krzyżową i Korbielów. Za granicą droga zmienia numer na 78. Tą trasą przejeżdżamy przez Orawską Półgórę, Rabczę i Żubrohławę. W tej ostatniej miejscowości trzeba wytężyć uwagę i nie przegapić zjazdu na Bobrov w lewo (inaczej droga poprowadzi do Namiestowa i trzeba będzie objechać Jezioro Orawskie). Odtąd, aż do granicy, podążamy drogą 2276. Po przekroczeniu granicy drogą 962 dojeżamy do Jabłonki. Tutaj skręcamy w lewo na krajową 7, a po ok. 500 m skręcamy w prawo w drogę nr 957 w stronę Czarnego Dunajca. Mijamy Piekielnik i w Czarnym Dunajcu skręcamy w prawo w drogę 958, która przez Podczerwone, Chochołów i Witów poprowadzi prosto do Zakopanego.
Noclegi: W zależności, na jakie szlaki chcemy się udać, można wybierać spośród szerokiej oferty noclegowej zarówno w samym Zakopanem, jak i w okolicznych miejscowościach, takich jak np. Witów, Kościelisko, Małe Ciche, Murzasichle, Bukowina Tatrzańska, Jurgów. My polecamy w Zakopanem nocleg w Dworze Karolówka. Hotel posiada pokoje typu studio, z dwoma osobnymi sypialniami, wobec czego dzieci spokojnie mogą wcześniej iść spać. Hotel dysponuje dwoma łóżeczkami dziecięcymi, co nie jest częste, a co jest bardzo ważne dla rodziców podróżujących z malutkimi bliźniętami (może też być przydatne przy dzieciach rok po roku). W cenie są pyszne śniadania w restauracji hotelowej, m.in. z ciepłymi bułeczkami, a jeśli dzieci to ranne ptaszki – bez problemu można zamówić lunch boxy na wcześniejszą godzinę (niestety śniadania w restauracji są dość późno). Dla młodszych – niewielki, ale sympatyczny plac zabaw, a dla starszych jacuzzi, sauna i spa.
Plan:
(plan ma charakter poglądowy i schematyczny, nie stanowi dokładnego odzwierciedlenia odległości, wielkości, przebiegu granic itp.)
TPN: Większość z opisanych tras znajduje się na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego, co wiąże się z koniecznością uiszczenia opłaty za wstęp do Parku. Można zakupić bilety jednorazowe, ale osoby planujące co najmniej 5 dni wędrówek po parku powinny rozważyć zakup biletu 7-dniowego (równowartość opłaty za 5 biletów jednorazowych). Bilety można zakupić w kasach przy wejściu na szlaki albo przez internet w formie e-biletów. Dzieci w wieku do lat 7 są zwolnione z opłat (warto mieć ze sobą dokument potwierdzający wiek, np. dowód osobisty dziecka czy paszport). Biletu ulgowe przysługują m.in. uczniom szkół i studentom.
Pamiątki z Zakopanego dla dużych i małych: co ciekawego można przywieźć z Zakopanego? Oczywiście słynne Krupówki toną w szerokiej gamie mniejszych i większych przedmiotów zwanych pamiątkami. Pewnie każdy znajdzie coś dla siebie – od zbieraczy magnesów po mole książkowe, ale choć większość z tych „pamiątek” będzie miało napis „Tatry”, „Zakopane” czy „Podhale”, to w żaden sposób z tymi miejscami związane nie będą. Krupówki mają swoich zagorzałych przeciwników i zwolenników. My, z braku czasu na poszukiwanie jakichś wyjątkowych miejsc z rodzimymi przedmiotami spod Tatr, udaliśmy się właśnie tam na poszukiwanie pamiątek. Postanowiliśmy kupić coś, co nam się z tym terenem kojarzyło, a czego – o zgrozo – na Krupówkach jak na lekarstwo – tradycyjne zabawki ludowe w formie instrumentów: okaryny, grające ptaszki czy fujarki. Po długich poszukiwaniach i wielu odpowiedziach „nie ma”, w końcu znaleźliśmy sklep, w którym były i fujarki, w przeróżnych kolorach i zdobieniach, i gliniane ptaszki na wodę i drewniane kurki – gwizdki. Z racji wieku daliśmy wybór dzieciom tylko wśród drewnianych zabawek. Ostatecznie wybrały kurkę i fujarkę z biedronką. Być może czytelnicy także się skuszą na taką formę pamiątki, typowej dla regionu i tutaj wytwarzanej.
Regionalne smaki: smakiem nierozerwalnie wiążącym się z Tatrami i Zakopanem jest smak oscypków. Można oczywiście kupić wszelakiej maści serki góralskie, gazdowskie, scypki itp. na straganach przydrożnych czy na Krupówkach. My jednak stawiamy na oryginalny smak i polecamy gorąco zajrzeć do certyfikowanych bacówek należących do Małopolskiego Szlaku Oscypkowego (więcej na temat szlaku tutaj). My próbowaliśmy oscypków w Dolinie Kościeliskiej, na Polanie Rusinowej i przy Drodze pod Reglami, u wylotu Doliny ku Dziurze. Wszystkie delikatnie różniły się smakiem, ale smakowały wyśmienicie, delikatnie i nie były przesolone. Dla dzieci będą lepsze te białe – niewędzone, są miększe i delikatniejsze w smaku.
Dla lodożerców polecamy lodziarnię Żarneccy przy Krupówkach 48b (poznać ją można po najdłuższej kolejce :). Już kilka lat temu zakochaliśmy się w lodach z Nowego Targu i bardzo nas ucieszył widok tej lodziarni w Zakopanem. Lody sprzedawane są na wagę, w kilku opcjach wagowych (najmniejsza porcja porównywalna do solidnej gałki), można zamówić sobie lody o jednym smaku lub mieszane, z wybranych przez siebie smaków. Smakują nieziemsko, wyraźnie wyczuwalne są w nich owoce. Lody nowotarskie wpisane są na Listę Produktów Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa.
Tatry i Zakopane a literatura: kto chce się lepiej przygotować do wyjazdu, poczuć klimat i atmosferę miejsca, do którego się udaje, może już wcześniej przenieść się do niego poprzez literaturę – dzieła twórców tworzących w Zakopanem czy też książki traktujące o tym mieście.
Kto chciałby się dowiedzieć czegoś więcej o stylu zakopiańskim, jego powstaniu czy cechach, może sięgnąć po książkę „Styl zakopiański i zakopiańszczyzna” Barbary Tondos (wyd. Ossolineum). Aby z różnych perspektyw przyjrzeć się Krupówkom, charakterowi i historii tej ulicy warto zajrzeć do książki „Krupówki”, której autorami są Piotr Mazik i Kuba Szpilka (wyd. Czarne).
Wśród twórców związanych z Zakopanem nie sposób nie wspomnieć o Witkacym i przede wszystkim jego dramatach. Kto ma czas i ochotę może nawet wybrać się do Teatru im. Stanisława Ignacego Witkiewicza (Chramcówki 15). Kto woli spędzić czas z poezją, może sięgnąć po wiersze Jana Kasprowicza, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej czy Kazimierza Przerwy-Tetmajera, którzy część życia spędzili w Zakopanem.
Jeśli chodzi o literaturę dziecięcą, to chyba pierwszym skojarzeniem z Tatrami jest „Rogaś z Doliny Roztoki” Marii Kownackiej. Z Zakopanego pochodził Adam Bahdaj, autor m.in. „Wakacji z duchami”. Mieszkał i tworzył tutaj także Kornel Makuszyński, jego grób znajduje się na Cmentarzu na Pęksowym Brzysku.
Mówi się, że pojawiające się dziecko przewraca świat do góry nogami. Co dopiero bliźnięta! Mimo to, pasjonaci podróży nie powinni się zrażać - teraz podróże staną się zupełnie inne, ale przez to ciekawsze. Zachęcamy więc rodziców, szczególnie bliźniąt, do odkrywania świata razem z dziećmi, a tym, którzy już z dziećmi podróżują, być może podpowiemy, gdzie się udać na wycieczki małe i duże. W drogę!